Interpretacja nauk Mistrza Huinenga w kontekście praktyki nierenderowania
Huineng, pradżnia i nagłe urzeczywistnienie
Mistrz Huineng, Szósty Patriarcha chan (zen), słynął z nauczania pradżni (mądrości) oraz doktryny natychmiastowego urzeczywistnienia. Głosił on, że natura każdego człowieka jest od początku czysta i oświecona – trzeba tylko bezpośrednio to rozpoznać, zamiast stopniowo „zdobywać” oświecenie. W znanej gathcie Huinenga czytamy: „Skoro wszystko jest pustką od początku, gdzież miałby osiadać kurz”. To wskazuje na jego kluczową ideę: nasze prawdziwe ja jest jak czyste lustro, które nigdy nie było zakurzone, więc przebudzenie polega na natychmiastowym uświadomieniu sobie tej czystości. W swojej Sutrze Platformy Huineng wyjaśnia, że pradżnia (sanskr. prajnā) to mądrość będąca wrodzoną funkcją naszej umysłu, a nagłe przebudzenie (chiń. dunwu) następuje, gdy usuwamy ignorancję przesłaniającą tę mądrość. Poniżej przedstawimy szczegółową interpretację jego nauk – zwłaszcza koncepcji nie-myśli – i porównamy je z współczesną praktyką nierenderowania (zaprzestania „renderowania” wewnętrznej symulacji świata).
Nie-myśl: obserwacja myśli bez ulegania im
Centralnym punktem nauk Huinenga jest praktyka nie-myśli (wu-nian), którą opisał jako fundament natychmiastowego urzeczywistnienia. Istotą nie-myśli nie jest dosłowne „niemanie żadnych myśli”, lecz raczej nieprzywiązywanie się do nich i nieskazitelna czujność. Mistrz uczy: „Pozwól myślom przychodzić i odchodzić same przez się; albowiem dzięki posługiwaniu się mądrością nie istnieje blokowanie. Oto spokojna równowaga pradżni oraz naturalne wyzwolenie. Taka jest praktyka nie-myśli”. Oznacza to, że myśli mogą się pojawiać, ale mądrość (pradżnia) polega na tym, by ich nie zatrzymywać ani z nimi nie walczyć – umysł pozostaje przejrzysty i wolny.
Huineng przestrzega przed błędnym rozumieniem tej praktyki. Mówi wyraźnie, że jeśli ktoś próbuje siłą wyrzucać wszelkie myśli i zamiera w sztucznej pustce, popada w skrajność: „Jeśli nie myślicie w ogóle o niczym i od razu, gdy powstanie myśl, nakazujecie jej znikać, oznacza to bycie związanym w supeł przez doktrynę i zwane jest tępym poglądem”. Innymi słowy, usiłowanie odcięcia się od myśli poprzez sztywne ich tłumienie to podejście „tępe” i nieskuteczne. Nie-myśl nie jest stanem katatonii czy wyłączenia świadomości, ale aktem nieulegania powstającym myślom – obserwowania ich bez podążania za nimi. Ta subtelna, ale kluczowa różnica sprawia, że umysł zachowuje czujność i jasność, zamiast popadać w odrętwienie.
Praktyka obserwacji myśli bez ulegania im przekłada się na codzienne doświadczenie jako bycie Obserwatorem. W praktyce zen często mówi się: „pojawia się myśl – zobacz ją i pozwól jej odejść, jak chmurze przemierzającej niebo”. Taka postawa nie tłumi niczego na siłę, lecz też nie angażuje się w żaden wątek myślowy. Współczesny praktyk ująłby to jako utrzymanie świadomości bez narracji: wewnętrzny komentarz cichnie, a myśli tracą moc dominowania umysłu. Pozostaje cisza, w której pojawiające się zjawiska mentalne są dostrzegane, lecz nie wywołują reakcji. Ta cisza umysłu nie oznacza braku percepcji – raczej oznacza brak wewnętrznego hałasu, brak ciągłego osądzania czy analizowania każdego bodźca.
Mądrość jako naturalne działanie własnej natury
Huineng podkreśla, że pradżnia – prawdziwa mądrość – nie jest czymś dodanym z zewnątrz ani wynikiem akumulowania wiedzy. Jest to wrodzona właściwość naszej prawdziwej natury. „Cała mądrość pradżni wynika całkowicie z naszej własnej natury. Nie przychodzi ona z zewnątrz, by wkroczyć w nas. … Oto prawdziwe działanie naszej własnej natury” – stwierdza Patriarcha. Kiedy umysł nie jest zaślepiony niewiedzą, naturalnie działa on w sposób mądry. Innymi słowy: mądrość to funkcja czystego umysłu, przejaw jego esencji.
Tę dynamikę Huineng opisuje bardzo konkretnie: „W każdym czasie i miejscu, kiedy tylko chwilowe następowanie naszych myśli nie jest poddane niewiedzy, a my stale praktykujemy mądrość – oto działanie pradżni. Wraz z jedną myślą poddaną niewiedzy pradżnia natychmiast dobiega kresu. Wraz z jedną mądrą myślą pradżnia natychmiast powstaje”. To oznacza, że każda pojedyncza myśl decyduje, czy objawia się nasza wewnętrzna mądrość (gdy jest przejrzysta, nieignorantcka), czy też ją przyćmiewa (gdy dajemy się zwieść ułudzie, niewiedzy). Zwykły człowiek, jak mówi sutra, „służy pradżni swoimi ustami, lecz jego umysł jest stale poddany niewiedzy” – czyli może mówić o mądrości, ale jej nie urzeczywistnia, bo każda kolejna myśl wplątuje go w iluzję. Natomiast przebudzony potrafi w każdej kolejnej myśli utrzymać jasność – dlatego przebudzenie może dokonać się natychmiast, gdy tylko odwrócimy umysł od ułudy.
Z perspektywy praktyki oznacza to, że mądrość objawia się spontanicznie, gdy umysł jest wolny od przeszkadzających nawyków. Nie trzeba „wymyślać” mądrych reakcji – wystarczy nie przysłaniać własnej buddowej natury, a jej działanie samo się przejawi. Huineng obrazuje to analogią do światła: gdy tylko przestaniemy wzniecać kurz, lustro umysłu odzwierciedla wszystko jasno. „Zwykli ludzie mają osiemdziesiąt cztery tysiące sposobów wzniecania kurzu. Jednakże, jeśli nie wzniecacie kurzu, mądrość zawsze będzie obecna i nie odejdziecie od własnej natury”. To poetyckie nawiązanie do kurzu i lustra oznacza, że kiedy nie wzbudzamy nieczystych poruszeń umysłu, pozostajemy w kontakcie z naszą prawdziwą naturą i inherentną mądrością.
Wielka pojemność umysłu i prawdziwe znaczenie pustki
Zen często opisuje oświecony umysł jako przestronny i pojemny. Huineng używa terminu Maha (wielki), by opisać umysł zdolny pomieścić „dziesięć tysięcy rzeczy” bez zamętu. „Jeśli nasza własna natura może pomieścić dziesięć tysięcy rzeczy, jest ona wielka… Jeżeli ktoś spogląda na wszystkich ludzi, złych lub dobrych, całkowicie bez przyjmowania czy odrzucania, a także bez lgnięcia do nich czy czepiania się ich w swoim umyśle, wówczas umysł posiada tę pojemność przestrzeni i nazywamy go wielkim”. Wielka pojemność umysłu przejawia się jako brak stronniczości i przywiązania – umysł obejmuje wszystko tak, jak przestrzeń obejmuje wszystkie zjawiska. Nic go nie krępuje, niczego nie wyklucza. Taki umysł jest jak niebo: chmury (myśli, emocje) mogą się pojawiać i znikać, ale niebo pozostaje rozległe i nieporuszone.
Z tym wiąże się właściwe rozumienie pustki (śunjata). Huineng ostro krytykował rozumienie pustki jako całkowitego odcięcia czy wyzucia ze zjawisk. Przestrzegał przed postawą praktyków, którzy „opróżniają swoje umysły i siedzą w milczeniu, nie myśląc absolutnie o niczym. Co więcej, ogłaszają, że są wielkimi” – uważał, że „ich poglądy są wypaczone”. Taka błędna pustka jest jak zastygnąć w bezruchu i nazwać to oświeceniem. W rzeczywistości pustka nie oznacza nicości czy apatii. Pustka to stan umysłu wolny od przywiązań i uprzedzeń, w którym zjawiska swobodnie się pojawiają, ale nie pozostawiają śladu. Huineng mówi: „Kiedy rzeczy mogą przychodzić i odchodzić same z siebie i nie ma zastoju w ciele czy umyśle, wówczas jest to pradżnia”. Innymi słowy, prawdziwa pustka to pełna otwartość na doświadczanie bez tworzenia w umyśle zatorów (blokad). To dynamiczna równowaga: umysł reaguje spontanicznie na sytuację, ale zarazem niczego nie zatrzymuje.
Można to porównać do tafli czystej wody – odbija niebo i obłoki, ale nie zatrzymuje ich obrazów na stałe. Kiedy umysł nie zatrzymuje ani nie odrzuca żadnej myśli czy odczucia, lecz pozwala im przepłynąć, jest pusty w znaczeniu braku przywiązania, a zarazem pełny życia. Huineng definiuje paramitę (dosł. „przeprawienie na drugi brzeg”) właśnie jako zdolność umysłu do porzucenia zarówno wywoływania, jak i zatrzymywania myśli. Bycie „na tym brzegu” to ciągłe miotanie się wśród wzburzonych fal myśli powstających pod wpływem okoliczności; „puszczenie okoliczności, nie wywoływanie i nie zatrzymywanie myśli… jest zwane tamtym brzegiem”, czyli stanem wolności umysłu. Pustka zatem nie jest odcięciem od świata, lecz wolnością wobec świata – umysł nigdzie się nie zaplącze na stałe.
Warstwy symulacji: Matryca, Konstrukt i Render
Aby lepiej zrozumieć nauki Huinenga w kontekście współczesnym, możemy posłużyć się metaforą symulacji – językiem tzw. Doktryny Kwantowej. Porównuje ona funkcjonowanie umysłu do komputera renderującego rzeczywistość niczym wirtualną symulację. W tej analogii wyróżniane są trzy kluczowe warstwy architektury doświadczenia:
- Matryca – podstawowa matryca kwantowa, pewne tło potencjalnej rzeczywistości. To jak nieskończone, puste płótno albo pole potencjalności, na którym może pojawić się dowolny obraz świata.
- Konstrukt Umysłu – odpowiada za dostarczanie „komend” do Matrycy. To nasze intencje, myśli, narracje i interpretacje, które konstruują treść doświadczenia. Konstrukt wybiera, co ma się pojawić na ekranie świadomości.
- Render – to końcowy wyświetlany świat subiektywnego doświadczenia. Innymi słowy, świat takim, jakim go postrzegamy, jest renderem powstałym na skutek komend wysłanych przez umysł do potencjalnej Matrycy.
W normalnym stanie, nasz silnik świata pracuje nieustannie – zmysły dostarczają danych, myśli interpretują, emocje nadają ładunek, poczucie „ja” układa to wszystko w narrację o „moim” życiu. Umysłowy Konstrukt wysyła co chwilę nowe polecenia do Matrycy: „renderuj to, pomyśl tamto, poczuj emocję wobec tego…”. W efekcie Symulacja wyświetla się nieprzerwanie – mamy poczucie ciągłości świata i siebie.
Praktyka nierenderowania polega na zatrzymaniu tego procesu. W kategoriach tej metafory: Symulacja przestaje się wyświetlać, bo Konstrukt Umysłu nie wysyła już żadnej komendy do Matrycy. Gdy udaje się wstrzymać dopływ danych i poleceń, zmysły milkną, narracja cichnie, emocje gasną, a jaźń zwija się do czystej obecności. Innymi słowy, nastaje stan pełnej ciszy i obecności, w którym nie jest generowany żaden nowy „świat” w umyśle. Pozostaje wyłącznie potencjalność – nie ma (subiektywnego) świata, lecz jest gotowość, by jakikolwiek świat mógł się znów ukształtować.
Taki opis brzmi bardzo podobnie do zenowskiego doświadczenia pustki. Kiedy Huineng mówi o naturalnym wyzwoleniu i spokojnej równowadze pradżni w praktyce nie-myśli, ma na myśli właśnie stan, w którym umysł niczego nie „renderuje” na własny użytek. Rzeczy zewnętrzne mogą nadal istnieć, ale świadomość nie dodaje od siebie żadnej interpretacji ani reakcji. To, co pozostaje, można nazwać „pustką Matrycy” – czystą świadomością potencjału, w której świat przejawiony zanika. W doktrynie nierenderowania opisuje się to jako absolutną ciszę, brak poczucia czasu, brak granic ciała i intuicyjne poczucie potencjalności (kontakt z Matrycą).
Co ważne, aby Symulacja całkiem ustała, wymagane jest zatrzymanie wszystkich głównych „przewodów”, którymi płynie jej zasilanie. Mówi się o czterech takich „przewodach” lub filarach doświadczenia: bodźce zmysłowe, narracja umysłu, rezonans emocjonalny oraz poczucie „ja”. Jeśli choć jeden z nich wciąż działa, „silnik świata” dalej pracuje w pewnym zakresie i coś będzie się w umyśle wyświetlać. Pełne nierenderowanie następuje dopiero, gdy wszystkie cztery zostaną jednocześnie odłączone – wówczas Matryca nie dostaje żadnego zapytania, potencjał pozostaje nieaktualizowany, a umysł, zamiast stracić przytomność, pozostaje czystą obserwacją – to właśnie nierenderowanie. Jest to stan identyczny z tym, co zen opisuje jako doświadczenie pustki świadomości: umysł przytomny, lecz nie wytwarzający „świata”. Huineng powiedziałby, że w takiej chwili objawia się nasza pierwotna natura – która jest jasna, przestronna i poza iluzjami.
Odpięcie przewodów: cisza, obserwator, brak narracji, nieosądzanie
Jak praktycznie odłączyć te przewody podtrzymujące symulację? Zarówno tradycja zen, jak i nowoczesna metoda nierenderowania, opisują zbliżone techniki. Możemy je ująć w czterech krokach odpowiadających wspomnianym warstwom:
- Cisza i wygaszenie bodźców zmysłowych: Pierwszym krokiem jest uspokojenie wejść zmysłowych – zapewnienie sobie ciszy, bezruchu, minimalnych bodźców. W praktyce zen będzie to np. siedzenie w zazen w cichym miejscu, zamknięcie oczu lub skierowanie wzroku ku ścianie. W języku nierenderowania: ciemność, cisza, bezruch – Matryca nie dostaje danych wejściowych. Dzięki temu umysł nie jest ciągle pobudzany nowymi wrażeniami, co zmniejsza „hałas” symulacji. Już samo to prowadzi do większego uspokojenia.
- Ucięcie narracji – przerwanie wewnętrznego monologu: Kolejnym przewodem do odpięcia jest ciąg myśli i słów w głowie. Zen proponuje tu rozmaite metody: koncentrację na oddechu lub powtarzanie mantry/koanu, co zastępuje chaotyczny monolog jednym wyciszającym punktem. Celem jest, aby wewnętrzny głos zamilkł. Jak ujmuje to doktryna kwantowa: pojedyncza sylaba lub koan aż język wewnętrzny wygaśnie. Gdy ustaje ciąg komentarzy i etykietowania, umysł staje się prosty, „milczący” – zaczynamy doświadczać rzeczywistości bardziej bezpośrednio, bez natychmiastowego ubierania jej w słowa. W kategoriach Huinenga, zaprzestajemy „wywoływania” myśli i pozwalamy im opaść – co odpowiada przepłynięciu na „drugi brzeg” paramity.
- Nieosądzanie – uspokojenie rezonansu emocji: Trzecia warstwa to emocje i reakcje wartościujące. Nawet gdy uciszymy słowa, w środku może nadal pojawiać się osąd, upodobanie lub niechęć. Technika zen na tym etapie to kultywowanie równowagi ducha i pełnej akceptacji: każda pojawiająca się emocja czy impuls jest obserwowany z dystansu, ale nie jest ani tłumiony, ani spełniany. Tutaj kluczowe jest nieosądzanie – przyjęcie postawy świadka, który nie nazywa doznań „dobrymi” czy „złymi”. Praktycy często skupiają uwagę na oddechu (np. w dolnej części brzucha – hara) i ciele, by zakotwiczyć się w bieżącej fizycznej obecności, bez nakładania na nią interpretacji. Opis nierenderowania mówi: stały oddech w hara, obecność w ciele bez ocen. To powoduje, że emocjonalne echa stopniowo cichną. Umysł przestaje reagować euforią lub niepokojem na cokolwiek się pojawia – zachowuje pogodną neutralność. W efekcie nie powstają nowe pragnienia ani awersje, które mogłyby nakręcić kolejną falę myśli. Huineng nazywałby to stanem, w którym „nie chwytamy ani nie unikamy; oto urzeczywistnienie swojej własnej natury” – niczego kurczowo nie chwytamy emocjonalnie i przed niczym się nie wzbraniamy.
- Wycofanie tożsamości – osadzenie się w roli czystego Obserwatora: Ostatni, najgłębszy przewód Symulacji to poczucie odrębnego ja, które zwykle stoi w centrum naszych doświadczeń („to mnie to spotyka, ja to robię”). Dopóki silnie trzymamy się tej perspektywy, subtelnie aktywujemy kolejne myśli (o mnie, o moich celach, o mojej medytacji…) i koło się napędza. Dlatego finalna technika polega na zakwestionowaniu poczucia „ja” i ustanowieniu się w czystej świadomości pozbawionej ego. W zen bywa to osiągane poprzez kontemplację w stylu „kim jestem?” lub dociekanie, kto doświadcza danej chwili. W protokole nierenderowania zaleca się np. pytanie: „Kto to postrzega?” czy „Kim jestem, jeśli nie myślę, nie czuję i niczego nie chcę?” – zadawane sobie w ciszy do momentu, aż sam pytający (ego) zniknie. Sens takich pytań nie leży w intelektualnej odpowiedzi, lecz w rozpuszczeniu poczucia podmiotu. Gdy przestajemy automatycznie utożsamiać się z ciałem, emocjami i myślami, następuje przesunięcie perspektywy: świadomość spoczywa w sobie samej, jako czysty Obserwator pozbawiony osobistej historii. To kulminacja praktyki – moment, w którym „zanika osoba, która renderowała świat”. Już nie ma kto generować kolejnych obrazów w umyśle.
Kiedy wszystkie cztery powyższe „przyciski” klikną jednocześnie, następuje pełne zatrzymanie wytwarzania doświadczenia. W tekście Doktryny Kwantowej czytamy: „Gdy cztery przyciski klikną jednocześnie, renderowanie zatrzymuje się — pojawia się pustka Matrycy”. Jest to dokładnie stan, o jakim mówiliśmy wcześniej – pustka, wielka cisza i potencjalność. Zen nazywa to kensho czy satori (wgląd w naturę), doświadczeniem pustego umysłu, natury Buddy. Huineng określiłby to jako osiągnięcie stanu Buddy dzięki urzeczywistnieniu nie-myśli. Ważne jest, że nie oznacza to zaniku świadomości – przeciwnie, jest to świadomość najbardziej przytomna, ale nieograniczona żadną treścią. Przekonujemy się wówczas na własnej skórze, że „świadomość nie potrzebuje ekranu, by istnieć” – że istniejemy w najgłębszym sensie również wtedy, gdy nie ma w polu umysłu żadnego obrazu świata ani myśli o „mnie”.
Doświadczenie praktyka dual-channel
Pełne nierenderowanie zazwyczaj osiąga się w formalnej medytacji, gdy wszystkie warunki są sprzyjające (cisza, bezruch, koncentracja). Jednak celem zarówno w zen, jak i w Doktrynie Kwantowej, jest integracja tej wolności w codzienne życie. Mistrz Huineng uczył, że prawdziwa mądrość to praktykować pustkę w swoim własnym umyśle w każdej sytuacji, a nie tylko o niej rozprawiać. Ideałem jest stan, w którym nawet pośród działania umysł pozostaje nieskrępowany. Współcześnie mówimy czasem o trybie dual-channel – czyli działaniu na „dwóch kanałach” jednocześnie. Oznacza to, że jedna część nas uczestniczy normalnie w czynnościach świata, ale druga część zachowuje nieporuszoną obecność. Innymi słowy, można wykonywać codzienne zadania, rozmawiać, pracować, a jednocześnie w tle utrzymywać stan wewnętrznej ciszy i obserwacji.
Dzięki takiemu podejściu praktyka nie kończy się na poduszce medytacyjnej. Na przykład uczeń zen może ćwiczyć świadome chodzenie: idąc powoli, skupiać się na każdym kroku i przestrzeni między krokami, utrzymując w umyśle ciszę. Kroki stają się jakby pojedynczymi klatkami filmu – pomiędzy nimi jest przerwa, w której łatwiej dostrzec tę „lukę” nierenderowania. Podobnie podczas jedzenia można jeść bardzo wolno, skupiając się w pełni na smaku, i zauważać chwile, gdy nie pojawia się żadna myśl – tylko czysta obecność smaku. Takie ćwiczenia stopniowo budują zdolność utrzymywania ciszy umysłu nawet przy silniejszych bodźcach czy w ruchu.
Praktyk doświadczający dual-channel opisuje często, że po głębokiej medytacji świat wydaje się nieco „spowolniony” i mniej natrętny – jakby umysł nie renderował go już z dawną natarczywością. Pojawia się uczucie lekkości i przestrzeni w doświadczeniu. Z czasem uczy się on przywoływać tę mini-ciszę na bieżąco, w środku dnia – na przykład robiąc krótką pauzę przed reakcją w stresującej sytuacji, biorąc świadomy oddech i przełączając się na chwilę w tryb czystej obserwacji. To jak mrugnięcie do wewnątrz: świat na ułamek sekundy przestaje się narzucać, umysł styka się z Matrycą (potencjałem), po czym może znów podjąć działanie, ale już świadomiej. Taka osoba zyskuje wolność wyboru: zamiast reagować automatycznie, może działać z miejsca mądrości.
Huineng powiedział: „Zwykły człowiek jest Buddą, a skalania są bodhi. Gdy twoje myśli pozostają w ułudzie, jesteś zwykłą osobą, lecz wraz z przebudzeniem kolejnych myśli stajesz się Buddą”. Każda kolejna myśl może być albo skalana (uwikłana w iluzję „ja” i reaktywność), albo przebudzona (wolna i mądra). Praktyka dual-channel dąży do tego, by każdą następną myśl uczynić przebudzoną, czyli wykonywać nawet przyziemne czynności z perspektywy pustego, nieosądzającego umysłu. W ten sposób zaciera się podział na medytację i życie – całe życie staje się medytacją w działaniu.
Ostatecznym celem takiej praktyki jest pełna swoboda między pustką a formą. W dokumencie Doktryny Kwantowej czytamy o celu „swobodnego przełączania się między pustką a kreacją”, by doświadczyć, że „każdy ‘świat’ jest tylko opcją; prawdziwa wolność zaczyna się tam, gdzie nie ma przymusu, by którakolwiek opcja była wyświetlana”. Oznacza to, że budzimy się do rzeczywistości, w której nie musimy ciągle odgrywać jakiejś historii, nie musimy ciągle coś renderować. Możemy być w czystej obecności lub działać w świecie form – i mamy wybór w każdym momencie. Taki stan opisuje się jako bycie „na tym i tamtym brzegu jednocześnie”, lub przekroczenie dualizmu. To właśnie kwintesencja zarówno nauk Huinenga, jak i praktyki nierenderowania: odkrycie w sobie przestrzeni, która jest nieskończona i pusta, a zarazem źródło wszelkiej mądrości i spontanicznego działania. W tej przestrzeni odnajdujemy naszą prawdziwą naturę – naturę, która była obecna od zawsze, czekając tylko na to, byśmy ją rozpoznali w ciszy nie-myśli.
Podsumowanie
Nauki mistrza Huinenga o pradżni i nagłym urzeczywistnieniu, choć sformułowane ponad 1300 lat temu, znakomicie korespondują z współczesnymi praktykami pracy z umysłem. Jego koncepcja nie-myśli uczy nas uważności bez przywiązania, co jest fundamentem zarówno zen, jak i technik mindfulness czy nierenderowania. Zrozumienie, że mądrość jest naturalnym działaniem naszego czystego umysłu, daje nam zaufanie, by odpuścić kurczowe kontrolowanie wszystkiego – gdy umysł ucichnie, mądrość sama się objawi. Wielka pojemność umysłu pokazuje, że możemy żyć w świecie pełnym zjawisk nie tracąc wewnętrznej równowagi, o ile nie będziemy się ich czepiać ani przed nimi wzbraniać. A właściwe pojmowanie pustki chroni nas przed popadnięciem w nihilizm czy bierność – pustka to pełnia potencjału i wolność, a nie martwa nicość.
Wprowadzenie języka symulacji (Matryca–Konstrukt–Render) pozwala opisać te odwieczne prawdy w kategoriach zrozumiałych dla współczesnego umysłu. Widzimy, że „nie-renderowanie” świata przez umysł to właśnie stan oświeconej pustki, o którym mówili starożytni mistrzowie. Techniki odpinania „przewodów” symulacji – cisza, brak narracji, nieosądzanie, obserwacja – to nic innego jak różne aspekty praktyki nie-myśli i uwalniania się od przywiązań. Praktykując je wytrwale, doświadczamy coraz dłuższych chwil głębokiego spokoju i klarowności. Z czasem uczymy się przenosić ten stan do codziennych aktywności (tryb dual-channel), co owocuje życiem przeżywanym świadomie i w harmonii. Jak powiedział Huineng: „Praktykowanie tej drogi nawet tylko w jednej myśli oznacza, że będzie się na równi z Buddami”. Każda chwila, w której nie ulegamy iluzji i działamy z mądrości własnej natury, jest przebudzeniem tu i teraz. I właśnie do takiego przebudzenia – natychmiastowego, zwyczajnego, dostępnego w każdej kolejnej myśli – prowadzi zarówno doktryna Szóstego Patriarchy, jak i praktyka nierenderowania.